Najnowsze komentarze
Laska wyrwana na motocykl, to jak ...
Posiadam zx6r (2000 rok) od roku i...
Posiadacz mterocebry do: 5 Najgorszych pomysłów na 1 motocykl
Może tekst cholernie stary ale roz...
Z ciebie motocyklista jak z koziej...
Varadero 1000 do: media o motocyklach
a najwięcej na wszystkich forach d...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

18.06.2011 20:22

Jak zostałem dawcą cz.1

 Pierwsza część przygód Rafała motocyklisty. Zapraszam do lektury!


Dzień 1 Komunia.
Komunia, czekałem na ten dzień całe swoje życie. Już jutro przyjedzie rzesza wujków z żonami, dzieciakami oraz prezentami. Podczas imienin cioci Matyldy, podsłuchałem rozmowę mojego chrzestnego ojca - Adama. Wspominał coś o niesamowicie potężnym jednośladzie, który zakupił na 36 rat po 59.99 PLN w Biedronce specjalnie na tę okazję, nazwa tego bolidu brzmiała jak wyrok - Romet 747, pierwsze skojarzenie... Moc wielka jak w Boeingu 747? Czy sobie poradzę? Czy rodzina nie odwróci się ode mnie wymawiając mi, że jestem dawcą z linką na szyi? Dla bezpieczeństwa postanowiłem od razu dodać zdjęcie prawdziwego ścigacza na nk i podpisać "zabija nas to co kochamy", tak aby rodzina widziała, że nie zginąłem na marne oraz aby starsze koleżanki z 4b przestały kopać mnie w tornister. Po powrocie do domu, zadowolony z siebie, od razu zarejestrowałem się na forum scigacz.pl - w końcu za parę dni będę moto-dawcą jak wszyscy użytkownicy tego zacnego portalu. Nie omieszkałem napisać kilka postów w dziale "Chcę kupić motocykl" - wiele osób pytało mnie jaki motór wybrać na pierwszy sprzęt, od razu poleciłem im jakąś 500tkę, tylko tacy wariaci jak ja, wariaci, którzy bezinteresownie narażają swoje życie mogą jeździć skuterem z biedronki.
Kolacja i do spania, jutro wielki dzień.

Dzień 2 - Komunia.

7:00, mama budzi mnie do kościoła, ceregieli religijnych nie będę opisywał, kto chodzi do kościoła ten wie co tam się dzieje, kto nie chodzi ten zapewne nie będzie chciał tego słuchać.

15:00
Już w domu, rodzina składa mi życzenia, siada do stołu, cały czas wypatruje wuja Adama, gdzie on może być do jasnej cholery? Zaprosiłem go na tę imprezę osobiście, spóźnienie obieram jako zniewagę. Zresztą nie chodzi o niego lecz o prezent... Aby zabić czas przeglądam prezenty, nerwowo wyszukuję akcesoria do swojej szlifiery. Naglę znajduje zestaw prawdziwego motocyklisty, o który prosiłem ciocie Józefinę! W skład takiego magicznego zestawu wchodzą:

1. Frędzle z regulowaną prędkością powiewu na wietrze,
2. Komplet naklejek zlotowych świecących w ciemności (w tym z Jasnej Góry),
3. Wiertło do zwiększenia mocy poprzez rozwiercenie wydechu,
4. Kask TORNADO z polerowanymi elementami zmniejszającymi opór aerodynamiczny,
5. Mydło do hamulców zmniejszające tarcie,
6. Dezodorant,
7. Rękawiczki ogrodowe z napisem "made in taiwan" - co po dosłownym przetłumaczeniu oznacza: "nie zapominaj machać lewą w górę",
8. Kamizelkę z moim imieniem.

Ubrałem kask, rękawice oraz kamizelkę, wszedłem do pokoju gdzie siedzieli rozbawieni goście, nagle zapanowała grobowa cisza, babcie dostały dziwnych drgawek, wujowie odłożyli kieliszki a kuzynce Kasi zaczęły przebijać sutki przez koszulkę.
To jest to - dobre wrażenie... Teraz wiem, że żarty się skończyły, jestem dawcą organów.

Gdy wujo podjechał swoim Żukiem w raz z prezentem, obsmarkałem się po pachy z radości! Moja cierpliwość została godnie wynagrodzona! Świecące plastiki, opony 90/55 oraz sportowy pasek napędowy to tylko kilka atutów mojej bestii. Ucieszony podbiegłem do mamy, uściskałem ją i powiedziałem jej, że zaczynam nowe życie. Koniec pogodni za pieniędzmi, nowymi meblami czy posadą klasowego skarbnika! Urządzę tor wyścigowy w tej małej, spokojnej miejscowości! Zgodnie z zaleceniami forumowego mechanika, przed jazdą rozgrzewam silnik - pstryknięcie w guzik odpowiedzialny za rozrusznik i basowy gang zaczął głośno warkotać z wydechu. Czekając aż silnik złapie odpowiednią temperaturę, pobiegłem do swojego pokoju aby przeczytać na szybko jakiś artykuł o ruchu drogowym. Po zapoznaniu się z ogólnymi zwyczajami panującymi na naszych drogach, wyszedłem przed dom gdzie stała moja bestia...
Wsiadam na swojego przecinaka, rozglądam się - wszyscy schowali się do swoich domów, nerwowo wyglądają przez okna, lekkie dodanie gazu i ogromny huk z wydechu załatwia sprawę - wszyscy chowają się w piwnicach. Pierwsza myśl - trzeba zestroić bestię pod siebie, w tym celu udam się do znajomego z klasy, który oglądał dużo programów motoryzacyjnych oraz posiada pokaźną kolekcje tapet z motocyklami. Odkręcam delikatnie manetkę, spalenie gumy na trawie i wyjeżdżam z posesji, powoli operuje manetką, gumy nie są nagrzane więc łatwo o niekontrolowany uślizg, spokojnie dojeżdżam do celu... Ja, frędzle, mój rumak oraz prosta droga... To co kocham!

U Krzysia, o którym pisałem wcześniej postanowiłem trochę podrasować maszynę. Krzychu ma ogromne doświadczenie w tej dziedzinie, sam posiada Simsona S51RR z wieloma tuningowymi dodatkami. Wjeżdżam powoli do jego garażu, widzę w jego oczach nutkę podziwu...
Pierwszą modyfikacją jaką chcemy wykonać jest instalacja szybki, która pozwoli osiągnąć mi większe prędkości - na forum słynnego portalu motocyklowego wyczytałem, że montowanie czarnej szybki RACEingowej dodaje diabelskiej siły i grozi wypadkiem, bez zastanowienia Krzychu wziął markera i ze zwykłej szybki zrobił akcesoryjny dodatek prosto z filmu o Ghost-Riderze. Niestety Krzyś nie posiada prądu w swoim garażu więc zwiększenie mocy poprzez rozwiercenie wydechu było nie możliwe, wpadłem na genialny pomysł aby poluzować śruby tuż przy kolektorze - Efekt? Genialny! Zostało nam jeszcze zainstalowanie naklejek, neonów i pomalowanie żarówek na zielone. Czas na jazdę próbną, Bestia od razu nabrała sportowego charakteru, oddawanie mocy stało się brutalniejsze. Przyznam, że trochę ta moc mnie przerasta, w końcu 3KM generowane przy 6500obr/min to nie przelewki. Pora wracać do domu, nie było mnie 30 minut, rodzice nie muszą się o mnie martwić - przerobiony układ wydechowy pozwala im kontrolować mnie z odległości 3km, jeśli nagle przestaną mnie słyszeć to znaczy, że coś się stało. Powoli wracam do domu, obiecałem sobie, że pierwszy dzień poświecę na lansowanie się przed znajomymi i sąsiadami, w końcu już jutro będę dawał ostro w palnik i przeciętniaki nie będą w stanie zobaczyć mojej szybko-pędzącej maszyny. Po drodze mijam Monikę, ehh... Monika... Kiedyś strasznie podobała mi się, lecz teraz to bez znaczenia, jestem dawcą organów na Chińskiej maszynie, jutro jadąc do parku będę miał takich tysiące. Spoglądam w lusterko, widzę jej uśmiech, nie wie, że to ja - dla niej to teraz nie ważne, mógłbym być Maćkiem z klanu a ona i tak umówiłaby się ze mną - oczywiście ze względu na mojego Rometa 747. Już w domu, odkładam rakietę do garażu i idę posiedzieć z gośćmi, mały relaks przed jutrzejszym terrorem na mieście.


Ciąg Dalszy Nastąpi na blog.wyjdz.com

Komentarze : 5
2011-06-22 16:41:28 ksionc

Na www.wyjdz.com druga czesc!

2011-06-19 16:13:13 Carlzx6r

Niesamowity tekst :D Rozbawiłeś mnie prawie do łez, naprawdę gratuluję pomysłowości :D Lewa ! :)

2011-06-19 02:16:33 wierna czytelniczka :)

Niektórzy to widzę na bogato ;) Zegarki już nie modne ;p

Wiem już kogo przypominasz! Clarcsona z Top Gear'a! :)

2011-06-19 00:35:24 pincio

skuter na komunie oO?

2011-06-18 23:41:41 rychupsychoreal

beja

  • Dodaj komentarz

Tagi

dawcy (1), kawasaki (1), ogien (1), precle (1), Romet (1), terror (1)

Kategorie